Międzynarodowy Dzień Jazzu

W roku 2025 Międzynarodowy Dzień Jazzu przypada na 30 kwietnia (środa)

Do Międzynarodowego Dnia Jazzu pozostało jeszcze 166 dni co stanowi 5 miesięcy i 15 dni.

Międzynarodowy Dzień Jazzu został ustalony w listopadzie 2011 roku i obchodzony jest 30 kwietnia. Ta data nawiązuje do kwietnia jako miesiąca jazzu w Stanach Zjednoczonych.

Celem ustanowienia tego święta jest uznanie dla sztuki jazzu i jego przedstawicieli, którzy poprzez swoją muzykę i cudowne improwizacje dają ludziom radość. Poza tym, w związku z tym, że to święto zostało ustanowione poprzez UNESCO, jego rolą jest również podniesienie świadomości społeczności na temat znaczenia jazzu jako środka edukacji służącej umacnianiu pokoju, jedności, dialogu i współpracy między narodami.

Ale jazz…

Dla ludzi kompletnie nieobeznanych z muzyką, jaką reprezentuje jazz, wydaje się niemożliwym wytłumaczenie czym jest ta muzyka. „Najpierw to zagram, potem powiem ci co to jest” - powiedział wirtuoz trąbki Miles Davies. I tak właśnie można zdefiniować jazz, gdyż nie można go wrzucić w żadne ramy. Kreatywność i zaskoczenie jakie charakteryzują każdą improwizację stanowią istny miód dla uszu.

Jak to wszystko się zaczęło?

Jazz jest połączeniem muzyki zachodnioafrykańskiej i europejsko-amerykańskiej. Odnaleźć w nim można również elementy muzyki ludowej, artystycznej i rozrywkowej. Stąd improwizacje jazzowe dają słuchaczom element takiego zaskoczenia. Przed drugą wojną światową jazz stał się tak popularny, że grany i tańczony był niemal wszędzie. Po wojnie, nastała era tzw. big beatu i jazz stał się trochę niszowym gatunkiem, granym w klubach. Można powiedzieć, że jest to sztuka dla koneserów.

Gatunki jazzu

Jazz niejako ewoluował i patrząc na przeszłość tej muzyki można wyłonić kilka konkretnych okresów jazzowych. Najpierw, koło 1910 roku pojawił się tzw. Dixieland nazywany jazzem nowoorleańskim czy wczesnym jazzem. Głównymi instrumentami wykorzystywanymi w tym okresie była trąbka, puzon, klarnet, gitara, kontrabas, tubę, fortepian i perkusja. W okresie międzywojennym nastała era jazzu chicagowskiego. I właśnie ta odmiana słynęła z jakże licznych solowych improwizacji. Lata trzydzieste to już big-bandy i lekki swing, by wreszcie zawitał Bebop – nowoczesna forma jazzu z bardzo bogatym zapleczem rytmicznym i obowiązkowymi improwizacjami.

Jazzowe osobistości

Z jednej strony jazz jest kojarzony z muzyką dla koneserów, ale zdarzyli się artyści wynurzający jazz z niszy i otwierający go na „masy”.

Buddy Bolden jest powszechnie uważany za ojca jazzu, ale wbrew temu, że to właśnie on wprowadził jazz jako gatunek, o dziwo nie „popełnił” żadnego nagrania, bojąc się, że inni zaczną go kopiować. Niestety, ojciec jazzu swój żywot zakończył dosyć smutno, gdyż w szpitalu psychiatrycznym nie pamiętając swojego życia jako jazzmana.

Po Boldenie pojawili się kolejny znamienici artyści, ale wciąż byli traktowani „z przekąsem” i niewiarą w powagę tego gatunki muzyki. Tacy artyści jak Louis Armstrong czy Sidney Bechet musieli walczyć z pogarda świata muzyków, klepiąc przy tym biedę i powątpiewając w swój talent.

„What a wonderful world”

Wspominając Louisa Armstronga nie sposób ominąć, co prawda najmniej charakterystycznego dla brzmienia jazzowego, ale za to uwielbianego na całym świecie utworu „What a wonderful world”. Piosenka, która powstała w 1967 roku i jest jednym z najczęściej wybieranych utworów na pierwszy taniec weselny, wzbudza powszechny zachwyt i pozwala chociaż na chwilę zatrzymać się w pędzie życia, aby zadumać się nad cudem, jakim jest życie. Pierwotnie miała ona na celu zwrócić uwagę na problem rasizmu i bardzo napiętą sytuację polityczną w Stanach Zjednoczonych. Utwór ten osiągnął szczyty na wszystkich dostępnych listach przebojów. Ponowną popularność po latach piosenka zdobyła pojawiając się w filmie „Good Morning, Vietnam” z Robinem Williamsem w roli głównej.

Magia jazzu

Neurolog Charles Limb zbadał niesamowite procesy kognitywne zachodzące w mózgach muzyków podczas ich koncertów. Dowiedziono, że tzw. „dźwięk zaskoczenia” jaki powstaje w mózgach w trakcie improwizacji to fenomen neurobiologiczny. Przyśrodkowa kora przedczołowa odpowiedzialna za wyrażanie siebie jest bardzo mocna aktywna w trakcie „muzycznego flow”, a ośrodek odpowiedzialny za samokontrolę znajduje się w naturalnym uśpieniu.